Od czego by tu zacząć(wieczny dylemat blogerrki)...Ho, już wiem! Mogę się Wam pochwalić jakie ja mam "kreatywne" pomysły na spędzanie wakacji. Otóż już piąty raz byłam...w kinie haha. Ta oryginaloność. Pierwszym filmem z mojej magicznej piątki był "Gwiazd naszych wina", który na pewno każda,a może i każdY, z Was widział/a, więc myślę, że nie ma co się rozpisywać. Drugim moim wyborem było "22 jump street" bardzo pokręcony, ale i zabawny film, myślę, że nikt nie pożałuje, jeśli się na niego wybierze. Trzeci, który obejrzałam,to "Stulatek,który wyskoczył przez okno i zniknął". Jest to szwedzka produkcja przyrównywana do Forresta Gumpa. Ogólne przesłanie tego filmu brzmi: całe nasze życie jest jednym wielkim przypadkiem i każda decyzja w nim podjęta, wzbogaca nas albo ujmuje nam masy nowych doświadczeń i szans na zawiązenie znajomości.
No dobra, przejdźmy do dwóch ostatnich filmów, czyli "Yves Saint Laurent" i "Grand Hotel Budapest". Te dwie produkcje miałam okazję zobaczyć nie w Multikinie czy Cinema City, a w Kinotece i kinie "Wisła". Chcę przez to powiedzieć, że nie wiem czy są w repertuarach tych większych "kinowych sieciówek". Biograficzne dzieło o "YSL" miało z mojej strony poznawczy charakter co do tego projektanta, więc jeśli kogoś mało interesuje Yves'a, to nie polecam,bo zanudzi się na śmierć. Właściwie cały film jest oparty na jego homosekusalizmie, co już może czasami znużyć człowieka, bo prawie nie ma żadnych zaskakujących scen, tylko przeciągany jest jeden wątek od początku do końca filmu. Ok,to już ostatni. "Grand Hotel Budapest", to tak szalony film, który przekaz ma podobny do "Stulatka [...]", że aż trudno w skrócie powiedzieć, co się w nim dzieje. Powiem tyle, koniecznie musicie wybrać się do kina na niego! Cały ten film przenosi nas w całkowicie inny świat, hmm... powiedzmy, że absurdu. Jest niezmiernie oryginalny i całkowicie inny od dzisiejszych produkcji, że nie może Wam umknąć z listy filmów do obejrzenia. W planach mam jeszcze dwa "Zacznijmy od nowa" i "Pożądanie", jeśli ktoś z Was widział ten pierwszy, bo drugiego nie było jeszcze premiery, to proszę powiedzcie jak wrażenia.
Ok, czyli cały powyższy akapit dotyczy mojego "kinowego życia". A przechodząc do tematyki bloga, czyli mody, to poniżej możecie zobaczyć zakupiony przeze mnie kombinezon z H&M, myślę, że dobrze Wam znany, bo ostatnio jest dość popularny. Muszę przyznać, że ja go zobaczyłam u Oli z kanału "Olciiak" i tak bardzo mi się spodobał, że sama postanowiłam go kupić. Jak mozecie zauważyć, dołączyłam do niego pasek, który pomógł mi podkreślić talię i wyodrębnić w kombinezonie górę i dół, co myślę, że było udanym posunięciem. O, z takich nowinek, to podcięłam włosy o 15 cm, co mozecie zobaczyć z na nowych fotkach, które zrobiłam od razy po fryzjerze. Gratulacje dla osób, które przeczytały całe moje wypociny, tak naprawdę to jestem bardzo ciekawa czy w ogóle ktoś taki się znajdzie.
//jumpsuit H&M, bag Almi Decor, shoes Vans,belt Intimissimi//
Buziaki!